Wpisy

Dodatki do gier – jak powiedzieć stop?

Dodatki, sequele, odgrzewane kotlety i dojonko – to problem nie tylko branży planszówkowej. Ile razy ze zdziwieniem pytaliście: „Coo? Kolejna część piły?”, „Oszukać przeznaczenie 13?”, albo „Worms Ragnarok 2000 X”…?!
A przechodząc do sedna: Dixit 5? Munchkin 8? 10-ta armia do Hexa? Kolejny dodatek do osadników…? 20-ty do Carcassonne!?!?!?

Każdy gracz posiadający swoją ukochaną grę na centralnej półce regału, chce mieć do niej wszystkie rozszerzenia. Każdy planszówkowy kolekcjoner pragnie mieć wszystkie dodatki do wszystkich swych gier. Natomiast każdy Kwiattysta musi mieć wszystkie dodatki, do wszystkich gier EVER!

Abstrahując od aspektu dojonka i tego całego wyzysku ze strony „złych ludzi”, spójrzmy no to z punktu widzenia… nas – planszoholików, którym ciężko powiedzieć sobie „Nie. Nie kupię tego dodatku” Jak to zrobić? Czytajcie dalej.

Czytaj dalej

Muzyka jest dobra na wszystko!

Grywacie w RPGi?
To te śmieszne gry, w których nie ma planszy, ale jest Mistrz Gry (GM), który staje na głowie, by pozostali uczestnicy się dobrze bawili. Zaangażowanie GMa zaczyna się od wymyślania fajnych, ciekawych przygód, zawierających zaskakujące zwroty akcji, trudne decyzje i podniosłe momenty. Z czasem jednak GM gimnastykuje się coraz bardziej i chwyta wszystkiego, by jego sesje były klimatyczne i niezwykłe. Jednym z narzędzi jest szeroko pojęte tło dźwiękowe, które nieraz potrafi wręcz wysyłać graczy w wykreowany świat.
Ten zabieg… działa również przy planszy.

  Czytaj dalej

Ooo, ja chcę jeszcze raz! – Pandemia

Nowości. Masa nowości. Masa tytułów. Mnóstwo pudełek, gier. Dobrych gier. Cały regał dobrych gier. Kiedyś były trzy gry, w które grało się w kółko. Teraz są ich dziesiątki. Na żadną nie ma czasu poświęcać specjalnie dużo uwagi. W Cyklady nie grałem półtora roku, w Resistance rok. Robinsona, czy Basilicę ostatnio ściągałem z półki w lutym. To nie są złe tytuły, to dobre tytuły, bardzo dobre.  Za nic się ich nie pozbędę… ale ciągle jest w co grać. Sporo gier stoi na półce nieogranych. Ciągle nowe tytuły, stała rotacja.
Na każdym naszym spotkaniu jeden tytuł pojawia się na stole raz (filery to wyjątek), po czym wyciągany jest kolejny. Ostatnio jednak sytuacja ta się zmieniła. Po przegranej partyjce wszyscy przy stole – niczym osioł ze Shreka – stwierdzili jednogłośnie: „Ooo, ja chcę jeszcze raz!”.

Ta gra nazywała się PANDEMIA.
Czytaj dalej