Wpisy

Gender Kombat

Znajomy niedawno poprosił mnie o radę przy wyborze gry. Ważne by działała na dwie osoby, bo będzie pykał z dziewczyną. Ważne też, by miała dużo negatywnej interakcji, bo on ją uwielbia.

– Stary – odrzekłem – wymagasz niemożliwego. Przecież dziewczyny nie cierpią negatywnej interakcji.

– That’s what she said.

Przypadek? Nie sądzę.

Czytaj dalej

Czasami bywa tak… że gra boli

Myślę, że każdy to przeżył chociaż raz… no, każdy, kto ma już (mniej lub bardziej) wyrobiony własny gust planszówkowy. Mówię o sytuacji, gdy w połowie gry, w którą gramy pierwszy raz – mamy dość. Przecież ta gra nie ma sensu, jest zwyczajnie głupia, nudna, losowa, ciągnie się… a w ogóle to nie ma w niej mojego ulubionego koloru pionków, a plansza śmierdzi rybą. Powodów może być wiele. Mniejsza jednak o to.
Wyjść z takiej sytuacji jest kilka, a niemal żadne nie kończy się dobrze.

Czytaj dalej

Downtime – gdzie leży granica przyzwoitości?

Gram z różnymi osobami – głównie są to znajomi w wieku 20-30 lat. Są ludzie o przeróżnych podejściach do gry i różnym ciśnieniu na zwycięstwo. Styl też ludzie mają różny – jedni grają zachowawczo, dostosowując się do zmiennych warunków partii, inni walą na rympał upierając się na jedną obraną na starcie strategię i jedną konkretną rzecz, którą chcą wymaksować. Są jeszcze inni, którzy wykonują swój ruch w kilka sekund nie zważając na przegraną i licząc na cud podjęcia właściwej decyzji… ale są też ludzie, którzy z kompletnie nieznanych mi powodów potrafią przeciągać swoją kolejkę w nieskończoność.
Mowa tu oczywiście o „myślicielach”, „downtimerach”, „Napoleonkach”, „myśliwych” i innych przeciągaczach.

Oto trzy autentyczne historie, mówiące o trzech różnych osobach. Nazwijmy ich Mr Blond, Mr Pink i Mr Brown…
Czytaj dalej

The Origin of Geek – jak rodzi się uzależnienie

Ostatnimi czasy kilka sytuacji skłoniło mnie do pewnej refleksji:
Im więcej gram, tym mniej czuję co w graniu sprawia mi frajdę. Intrygująca mechanika? Ciekawy temat? Poczucie sprawiedliwości i brak losowości? A może po prostu dobra zabawa, nieważne kto wygra…?
Nie, no tutaj to już się zapędziłem!

Muszę się cofnąć do początków moich przygód z planszówkami, aczkolwiek wydaje mi się, że większość ludzi zaczynała dość podobnie.
Czytaj dalej